Ogród Kalyany

Zapłaczcie nad Duhmarem

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2014-07-09 09:14:45

Hypatia

Administrator

Zarejestrowany: 2014-06-18
Posty: 17
Punktów :   

Imaltar, syn Danesha z rodu Khari (Oksymoron)

Tu idzie historia postaci

Offline

 

#2 2014-07-17 18:51:58

Oksymoron

Administrator

Zarejestrowany: 2014-06-18
Posty: 7
Punktów :   

Re: Imaltar, syn Danesha z rodu Khari (Oksymoron)

Imaltar, syn Danesha z rodu Khari:


*Tutejsi… znaczy lud Duhmaru który jest mi poddany z racji praw krwi jak i wszelkich innych praw - zarówno boskich jak i ludzkich, uważają, że ludzie Lunakai nie szanują ani życia ani śmierci. Nic bardziej mylnego. We krwi Lunakai płynie największy szacunek wobec tych dwóch świętych aspektów Kalyany. Każdy z nas ma ten szacunek niezwykle głęboko wyryty w swoim sercu. Problem jest w tym, że my, którzy urodziliśmy się na Wyspach Śmierci, poszliśmy o kilka kroków dalej od naszych Rashtramskich kuzynów. Zrozumieliśmy, że życie i śmierć to nieprzerwalny cykl który można przyrównać do monety o identycznym awersie oraz rewersie. Dlatego obdarzamy szacunkiem każdy mały cykl który jest na tym świecie owocem Kalyany. Jednakże jednocześnie traktujemy zarówno uśmiercenie kogoś jak i narodziny nowego życia z bardzo dużym… zrozumieniem i akceptacją, które to często przez tutejszych są uznawane za oznaki bestialstwa oraz braku serca.  No cóż, jedyne co mogę powiedzieć to to, iż gdy tylko odzyskam swoje ziemie zadbam o to, aby lud Duhmaru oraz wszyscy inni zrozumieli trochę więcej niż tylko powierzchowne powłoki, jakie widzą w swoich bliskich… oraz w swoich wrogach.

*Letorak, był niezwykłym człowiekiem. Człowiekiem który odpowiadał przed moim ojcem za moje wychowanie, jakby to przetłumaczyła moja tłumaczka Shan’Ti, „Wychowanie Kwiatów”. Należy w tym miejscu wspomnieć, że na Wyspach Śmierci każdy młody dziedzic ma kilkunastu nauczycieli. Każdy z nich zajmuje się pewnymi konkretnymi zadaniami wychowawczymi. Zadania te nazywamy wychowaniami. I tak oto wyróżniamy wychowania: Wojny, Historii, Języków, Finansów, Przetrwania oraz Kwiatów. Wychowanie Kwiatów to pewien bardzo specyficzny zlepek naszych nauk o moralności, byciu dobrym panem, etyce, etykiecie, oraz ogólnej ogładzie zarówno wobec świata jak i wobec ludzi. A wszystkie te rzeczy są obleczone w bardzo subtelną filozofię wyznawaną przez lud Lunakai.
    *Gdybym opowiedział parę historii o swojej wczesnej młodości oraz naukach, których mi wyświadczał Letorak, większość tutejszych uznałaby go zapewne za surowego nauczyciela. Ja po długiej podróży przez spalone ziemie Rashtram zrozumiałem, że nauki te były tylko w miarę delikatnym procesem hartowania mojej duszy, tak abym po ujrzeniu okropności tego świata wciąż w swoim sercu zachował wrażliwość wobec ludzi i świata. Z jego wielu sentencji którymi mnie miał w zwyczaju uświadczać zdołałem zapamiętać tylko kilka. Zapadły mi one jednak głęboko w pamięć i próbuję każdego dnia postępować zgodnie z nimi. 
„Raduj się rankiem, abyś mógł smucić się wieczorem.”
„Jadaj samotnie o poranku, jadaj z przyjaciółmi w południe, oddawaj wieczerze swojemu wrogowi.”
„Ostrze rani do bólu, trucizna rani do śmierci, prawda rani na zawsze.”
„Przemawiaj zawsze trzy razy, z dobrego smaku, z intencji i z obowiązku. Dopiero potem niech leje się krew i płaczą wdowy.”

*Nie byłem nigdy grzecznym dzieckiem, a wychowawcy którzy nie mieli ciężkiej ręki nie miewali za często okazji widywać mnie na swoich zajęciach. Wychowania, które wtedy młodemu ignorantowi wydawały się niestety zbędne, ciągną mnie teraz często w dół. Moja znajomość zarówno historii jak i języków jest dramatyczna i często bywało, że moją skrajną niewiedzą wplątywałem swoich ludzi w niemałe kłopoty. Za młodych lat nie dość, że nie byłem posłuszny to często bywałem zwyczajnie głupi i nieodpowiedzialny. Gdy nadeszła czternasta wiosna mego życia postanowiłem wyruszyć ku przygodzie i zdobyć trochę chwały na cześć mego Rashtramskiego rodu. Postanowiłem sobie odnaleźć szlak Krawych Rubinów i przynieść jakiś Krwawy Kamień do swojej osady aby pokazać wszystkim, że już jestem prawdziwym wojownikiem godnym szacunku. Napomknę tutaj, że Szlak Krawych Rubinów to obszar najbardziej niebezpiecznych bagien na całej wyspie, roślinność jest tam niezwykle zabójcza nawet dla tubylców. Moja przygoda zakończyła się tak, że jeden z wojowników totemu Morza odnalazł mnie po trzech dniach półżywego, całego poparzonego od liści Kroshroku. Uratowała mnie tylko wiedza oraz niezwykle umiejętności jednej z zielarek która uczyła się w naszym szpitalu Kalyany. Jej zioła i maści miały tak niezwykła moc, że moje ciało nie posiada żadnych blizn z tego pamiętnego okresu, a ja jedynie musze co pewien czas pić pewien przyjemny napar który przygotowuje mi owa zielarka.
*Teraz jako dojrzały mężczyzna patrzę na swoje wybryki z młodości najczęściej z dość dużą dozą zażenowania. Ale wtedy owe „wybryki” mogły mieć śmiertelne skutki. Przez lata zmieniłem się jak mało który młodzieniec pełen wigoru i chęci smakowania życia. Oczywiście ani wigor ani chęci nie zmniejszyły się u mnie ani o grubość włosa, ale nauki którymi obdarzył mnie Letorak gruntownie przemieniły moją beztroskę w spokój a nieprzepastną ignorancję w rozwagę.




Uwagi o postaci:
Jej powierzchowne zachowanie może wydawać się dla postronnych Rashtramczyków dość zabawne lub dziwne. Głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, Imaltar pragnie zostać panem Duhmaru, a w jego wizji świata to prawie jak zostać cesarzem kontynentu. Uważa się za pełnokrwistego kszatrję albo nawet i bardziej. Problem w tym, że za bardzo nie wie, jak taki kszatria powinien się zachowywać. Ani wśród swoich ani wobec obcych – i to dodatkowo różnych kast. Dlatego wprawne oko może zauważyć jak np. małpuje zachowania innego kszatriji jeżeli z takim będzie miał okazję rozmawiać. Lub może mu się zdarzyć zbyt zażyle lub też wręcz przeciwnie zachować wobec jakiegoś sindry/wajsji, jako że zwyczajnie nie zna kultury i nie wie jak ma się zachowywać, jednocześnie pragnąc za wszelką cenę nie zdradzać tego przed obcymi. Po drugie, w wyniku wychowywania, jakie odebrał od swojego inspirującego nauczyciela niezwykle poważnie podchodzi do filozofii zachowań ludu Lunakai, przez to postronnemu wieśniakowi może wydawać się dziwne np. poranne całowanie ziemi lub niczym nie spowodowany wieczorny sztorm smutku czy złości.
Jeżeli uważa, że znajduje się tylko wśród swoich widocznie nabiera luzu, a zdystansowanie między rangą swoich ludzi o własną w jego oczach się zaciera.
Imaltar na wstępie chce raczej dogadać się z elfami i wytłumaczyć im, że przecież te ziemie nie powinny ich interesować, a nawet jeżeli to może przecież zostać ich reprezentantem na tych ziemiach. Dopiero z czasem w wyniku interakcji z drużyną oraz ewentualnie z otoczeniem, może zapłonąć w nim ogień patriotyzmu oraz idąca za nim chęć wyzwolenia ziem i uzyskania suwerenności terenu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sony-ericsson.pun.pl www.hogwartx.pun.pl www.dla.pun.pl www.polskiecorby.pun.pl www.nsh.pun.pl